...i całe szczęście.
Kubek, który stoi na półce nie dlatego, że „ponadczasowy” - tylko dlatego, że ktoś ważny podał w nim herbatę w ważnym momencie. Lampion, który świecił akurat wtedy, kiedy wydarzyło się coś dobrego – i dlatego dalej ma sens, nawet jeśli nie pasuje do aktualnej palety kolorów.
I tu robi się ciekawie, bo takie przedmioty nie potrzebują trendów, żeby działać. One działają, bo są osadzone w czyimś życiu. Wspomnienie, emocja, sytuacja – to jest ich prawdziwa „funkcja użytkowa”, a nie to, czy aktualnie dobrze wyglądają na zdjęciu.
Może dlatego ręcznie robiona ceramika tak często trafia do ludzi, którzy mają już dość gonitwy. Kubki ceramiczne, lampiony ceramiczne czy inne przedmioty zrobione ręcznie nie udają, że są rozwiązaniem wszystkich problemów świata, ale mają jedną ogromną zaletę: nie poganiają. Nie krzyczą. Nie aktualizują się co sezon.
Są dokładnie tym, czym mają być. I to wystarcza.
W świecie, który ciągle pcha do przodu, czasem największym luksusem jest możliwość powiedzenia: „nie muszę”. Nie muszę nadążać. Nie muszę zmieniać wszystkiego tylko dlatego, że ktoś ogłosił nowy trend. Nie muszę biec, kiedy mam ochotę po prostu postać i popatrzeć.
I może właśnie dlatego coraz częściej wybieram rzeczy, które są poza trendami – nie z przekory, nie z manifestu, tylko z potrzeby normalności. Z potrzeby, żeby coś było zrobione porządnie, rękami, z czasem, bez pośpiechu i bez presji, że za chwilę przestanie mieć sens.
Bo nie wszystko musi być modne. Nie wszystko musi się zmieniać. Nie wszystko musi nadążać.
Czasem wystarczy, że zostaje.
Do zobaczenia przy glinie:)
Luiza
Wtedy nagle zaczynają być widoczne rzeczy, które nie są modne...
Świat działa dziś w trybie pędu.Jednych ciągną za krawat algorytmy, innych pcha w plecy tabelka z wynikami, która pamięta każdy niezrealizowany target i nie ma litości. Reszta biegnie, bo wszyscy biegną, a stanie w miejscu wygląda podejrzanie – jakby ktoś nie doczytał instrukcji obsługi życia.
Jak człowiek na chwilę zwolni, to natychmiast robi się wokół niego lekki niepokój.Bo może nie ma planu.Może nie wie, co robi.A może – o zgrozo – nie bierze udziału w wyścigu.
Trendy w tym wszystkim są jak konferansjer na imprezie firmowej: głośne, pewne siebie i absolutnie przekonane, że bez nich nikt nie będzie wiedział, co robić. Co sezon nowe hasło, nowy kierunek, nowy obowiązek zainteresowania się czymś, co jeszcze wczoraj nikogo nie obchodziło.
I dopiero kiedy człowiek z tego strumienia wyjdzie, otrzepie się i stanie z boku, widzi dość wyraźnie, że połowa tego biegu była tylko po to, żeby nie wypaść z obiegu, a nie dlatego, że naprawdę było dokąd biec.
Zobacz Mnie Na
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.