Blog

Dlaczego ceramika artystyczna jest tak droga?

Znajdziesz tu informacje na temat procesu tworzenia przedmiotów z gliny
04 września 2024

Dlaczego ręcznie robiona ceramika potrafi kosztować więcej...

 

Nie będę tu robić rozprawki o cenach. Zamiast tabelki wolę zaprosić Cię za próg pracowni i pokazać, jak rodzi się rzecz, której nie da się zrobić drugi raz tak samo. Jeśli kiedykolwiek trzymałaś w dłoniach unikat, to wiesz, że to trochę jak uścisk dłoni z autorem.

 

Zaczyna się od materiału. Glina glinie nierówna. W mojej pracowni wybieram masy o różnych charakterach - jedne trzymają pion jak żołnierz na warcie, inne są miękkie i podatne jak świeże ciasto. Do jednych dodaje się ziarna szamotu, żeby konstrukcja była stabilna, inne zostawiam gładkie, kiedy chcę więcej detalu i miękkiej linii. Do tego dochodzą szkliwa, pigmenty, pędzle, sitka, gąbki, drobiazgi, które niby nic, a nagle stają się koniecznością. I piec.

A właściwie jego apetyt.

 

Piec elektryczny połyka kilowatogodziny z apetytem nastolatka po treningu. Biskwit to „dopiero się rozgrzewamy” - okolice 950°C. Potem szkliwienie i drugi wypał, w kamionce często 1200-1300°C. Piec grzeje godzinami, a potem długo stygnie. To ten etap, kiedy patrzę na zegar i udaję, że mnie to nie obchodzi. Obchodzi. Bo każdy wypał to realny koszt, ale też ryzyko i nadzieja, że to, co zaplanowałam, nie postanowi właśnie „spłynąć”.

 

Umiejętności nie biorą się z powietrza. Są z setek prób, z półek pełnych testów szkliw i z prac, które nauczyły mnie więcej przez to, że nie wyszły. Toczenie, lepienie z ręki, szkliwienie, naprawianie tego, co jeszcze się da uratować - to lata praktyki. Szkoły, kursy i warsztaty są ważne, ale najwięcej dzieje się przy stole w pracowni. Tu na Roztoczu nauczyłam się słuchać gliny. Czasem odpowiada od razu, czasem dąsa się do następnego poranka.

 

Czas też kosztuje. Suszenie ma własne tempo - przeciąg potrafi zepsuć dzień, a zbyt szybkie słońce zrobi więcej szkody niż pożytku. Suszenia nie przyspieszysz - lepiej pozwolić glinie dojrzewać w swoim tempie. Biskwit ( czyli pierwszy wypał ), chłodzenie, szkliwienie, drugi wypał, czasem trzeci. Pomiędzy tymi etapami próbki szkliw wyglądają jak pudełko z pralinkami - każda inna, każda mówi coś o przyszłym efekcie. Tu nie ma drogi na skróty.

 

A potem jest to coś, czego nie przeliczysz. Unikatowość. Delikatna asymetria, piegi szkliwa, mikroskopijna różnica w odcieniu, drobny znak dłoni, który zostaje, bo ma zostać. Masowa produkcja jest równa i przewidywalna. Ręcznie robiona ceramika ma charakter. Mówi. I dlatego bywa droższa - to spotkanie z czyjąś wrażliwością, nie tylko z przedmiotem.

 

Jest jeszcze tradycja. Techniki przechodzą z rąk do rąk, z pracowni do pracowni. Raku, kamionka, porcelana - każda z tych ścieżek ma swoje wymagania i swój temperament. Stare metody są czasochłonne i wymagają precyzji, ale dają efekty, których nie skopiuje żadna linia produkcyjna.

 

Więc jeśli pytasz, skąd bierze się cena ceramiki artystycznej - ręcznie robionej, unikatowej - odpowiedź jest prosta i uczciwa: z jakości materiałów, energii i narzędzi, z lat nauki, z czasu, który trzeba w nią włożyć, i z ryzyka, które biorę na siebie przy każdym wypale. W zamian dostajesz coś trwałego i prawdziwego. Coś, co ma historię, dotyk i ten spokojny sens, który dobrze czuje się w domu.

 

Jeśli chcesz pogadać o konkretach - o masach kamionkowych, porcelanie, o tym, jak dobieram szkliwa i kiedy decyduję się na dodatek szamotu - napisz maila. Z przyjemnością opowiem dalej, bez pośpiechu, przy glinie.

Do zobaczenia w pracowni.

 

Luiza

Przeczytaj też...

arrow left
arrow right

biuro@ceramikanaroztoczu.pl

ceramikanaroztoczu@gmail.com

Regulamin

Polityka prywatności

Dostawa i zwroty

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.